Artykuły sponsorowane:

środa, 21 listopada 2012

Wiatraki emerytalne - kolejna ściema?

Wszyscy pamiętamy aferę związaną z działalnością parabanku prowadzonego przez Marcina P.. Bezpieczeństwo lokowania w złoto i gwarancja wysokich zysków. Brzmi pięknie. Pamiętajmy jednak, że każda inwestycja wiąże się z większym lub mniejszym ryzykiem i nie ma mowy o jakiejkolwiek bezpieczeństwie a tym bardziej gwarancją wysokich zysków. 

Mimo, że Amber Gold oszukał mnóstwo naiwnych ludzi stare przysłowie, że "mądry Polak po szkodzie" wydaje się nie mieć racji bytu. Oto wyrasta kolejna firma oferująca gruszki na wierzbie wykorzystując tzw. "zielone inwestycje". Droga do milionów jest prosta. Nabyć grunt, uzyskać potrzebne pozwolenia, podpisać umowę dot. sprzedaży energii, postawić wiatrak, podpiąć go do sieci i cieszyć się zyskiem z elektrowni wiatrowej. Wiatr wieje, wiatrak się kręci, energia jest sprzedawana. Dochód pasywny jak się patrzy. 

Niestety, przeciętny Kowalski, który postanowi stać się wielkim biznesmenem szybko przekona się, że to wszystko nie jest takie proste. Zaczynając od tego, że koszt wybudowania takiej elektrowni to ok. 3 miliony złotych a kończąc na tym, że uzyskanie wszystkich pozwoleń może ciągnąć się latami. Z pomocą przychodzi jednak firma WIATRAKI EMERYTALNE, która GWARANTUJE zysk i jest całkowicie BEZPIECZNĄ inwestycją. "Gwarancja" i "bezpieczeństwo" brzmi znajomo. Na stronie głównej czytamy: "TERAZ KAŻDY MOŻE MIEĆ WŁASNĄ PENSJĘ. 1 000 zł , 5 000 zł a nawet 25 000 zł miesięcznie. WYPŁACANĄ PRZEZ WŁASNY WIATRAK EMERYTALNY".

Wszystko jest banalnie proste. Wpłacasz 60 000zł i stajesz się właścicielem 1% pojedynczej elektrowni wiatrowej. Firma znajduje pozostałe 99% udziałowców, stawia wiatrak, wiatrak zaczyna pracować a na Twoim koncie co miesiąc pojawia się spora sumka. I tak do końca życia. Właściciel firmy WIATRAKI EMERYTALNE zrobi wszystko za Ciebie. Będzie biegał po urzędach i załatwiał formalności, znajdzie i kupi grunt pod elektrownię, postawi ją... a wypracowany przez nią zysk odda Tobie.

Może warto się zastanowić dlaczego Ty jesteś potrzebny? Dlaczego nie postawi takiego wiatraka dla siebie tylko chce ludziom pieniądze rozdawać?

piątek, 26 października 2012

MLM


Z rutyny dnia wybił mnie telefon od znajomego. Zaproponował mi świetny interes. "Długo opowiadać, spotkajmy się dam ci materiały" - pierwsze co pomyślałem to MLM. Podpytuję dalej. Ciekawią mnie zyski, czas pracy, możliwość załatwiania spraw on-line i wkład początkowy. I znów słyszę od kumpla, że musimy się spotkać i da mi materiały bo tłumaczenie trwałoby zbyt długo. Po chwili rozmowy dowiaduję się, że chodzi o coś zupełnie innowacyjnego a to ile zarobię zależy tylko ode mnie.

Nie wytrzymałem. Pytam wprost: "Chodzi o MLM?". U mojego kolegi nastąpiło zdziwienie. Przecież to on miał mnie poinformować o ogromnych możliwościach i zyskach z tej "nowej" formy biznesu (warto wiedzieć, że MLM działa od kilkudziesięciu lat). Po kolejnych minutach dowiaduję się, że chodzi o produkty szybko-zużywalne - czyli standard w MLM. Pytam dalej jednak cały czas słyszę "musimy się spotkać", "dam ci materiały". Przyznam, że swoim zachowaniem (tajemniczość, chęć spotkania) i entuzjazmem wzbudził we mnie chęć wgłębienia się w szczegóły MLM. 

Do tej pory o MLM wiedziałem niewiele. Pora to zmienić. Pora rozważyć wszystkie "za" i "przeciw", pobuszować po necie, poczytać i napisać na tym blogu dlaczego NIE WARTO w to wchodzić. Jako student matematyki finansowej a zarazem osoba logicznie myśląca zakładam słuszność poprzedniego zdania , co postaram się w najbliższym czasie udowodnić (jak w indukcji matematycznej - zakładamy słuszność wyrażenia i dowodzimy jego prawdziwości). Myślę, że analiza tematu może być naprawdę ciekawa. 

środa, 17 października 2012

Dodatkowy dochód - statystowanie

Ponad rok temu na moim blogu pojawił się tekst o statystowaniu (Statyści poszukiwani). W tamtym okresie, moje miejsce zamieszkania uniemożliwiało mi pracę na planie filmowym. Zdjęcia do różnych produkcji zaczynają się zazwyczaj wczesnym rankiem więc do Warszawy/Wrocławia musiałbym wyjeżdżać w środku nocy a na dodatek, zarobek z "pracy" na planie ledwo co pokryłby koszt biletu PKP (o paliwie w aucie nie wspominając). Dlatego w ubiegłym roku jako statysta pracowałem tylko jeden dzień - w Wałbrzychu przy produkcji reklamy pewnego banku. 

Wszystko zmieniło się trzy tygodnie temu, gdy zamieszkałem we Wrocławiu. Od razu zadzwoniłem do zaprzyjaźnionej agencji i... udało się! W sierpniu zaczęły się zdjęcia do II transzy serialu "Galeria" (TVP 1) i codziennie potrzebnych jest na planie co najmniej kilkanaście osób. Dodatkowo cały czas trwają także zdjęcia do serialu "Pierwsza Miłość" a od czasu do czasu potrzeba nawet kilkuset statystów do większych produkcji kinowych (we wrześniu film  "Fotograf" a w najbliższym miesiącu "Hiszpanka"). W okolicach Wrocławia powstaje także sporo filmów zagranicznych - głównie produkcji rosyjskiej i niemieckiej. Mimo, że daleko tutaj do Warszawy, gdzie codziennie tworzy się całą masę różnych produkcji... statyści we Wrocławiu nie mają powodu by narzekać - zapotrzebowanie jest.

Kto statystuje? Emeryci, osoby na rencie, bezrobotni oraz studenci i licealiści. Czasami spotkać można także  osoby, które biorą urlop w pracy i jadą na plan w celach rozrywkowych... ba! ostatnio na planie zjawił się pasjonat z Zielonej Góry!

Co przyciąga na plan? Atmosfera. Zbiórka o 7:00 na parkingu, przyjeżdża bus i zawozi statystów do studia ATM, które znajduje się na Bielanach Wrocławskich. Dwadzieścia osób wchodzi do bufetu, siada i czeka... czeka... czeka... .  W przerwach pomiędzy zdjęciami także się czeka. Często zdarza się też tak, że do danej sceny wybiorą pięć osób a reszta ma przerwę. Jest więc mnóstwo czasu na rozmowy, korzystanie z bufetu czy czytanie książki. Dodatkowo dookoła kręcą się znane twarze z telewizji czy z pudelka.

Wchodzi się na plan. Reżyser daje polecenie - część statystów siada w restauracji, część spaceruje po "Galerii" (cała "Galeria" wybudowana jest w studiu filmowym a do jej konstrukcji użyto drewna i płyt wiórowych co przykryła tapeta imitująca cegłę) a część udaje, że przegląda towary w poszczególnych butikach. I Lotto. Lotto stało się sponsorem serialu dlatego w "Galerii" pojawiło się ich stoisko i w każdym odcinku obowiązkowo przy Lotto musi się coś dziać. Kiedy wszyscy wiedzą co mają robić, przychodzą aktorzy, próba, akcja, dubel, dubel i po kilkunastu/kilkudziesięciu minutach scena jest zrobiona. Następuje przerwa (ekipa przenosi cały sprzęt), aktorzy idą do charakteryzacji, statyści wracają do bufetu i po pewnym czasie znów wszyscy spotykają się przy następnej scenie.

Ile trwa dzień zdjęciowy? Nie ma reguły. Raz, pamiętam było to dwa tygodnie temu w Długołęce, wszystko udało się zrobić w 2h innym razem w studio spędziłem ponad 11h. Stawka liczona jest za dzień zdjęciowy niezależnie od ilości godzin (przeważnie jednak jest to ok 6-7h) i wynosi 40zł (Galeria) i 41zł (Pierwsza Miłość). Na większą stawkę można liczyć przy produkcjach kinowych czy reklamach. Dodatkowo prawie codziennie ktoś ze statystów dostaje drobny epizod. Za "dzień dobry", "do widzenia" dodatkowe dwie dychy a jak ktoś ma kilka zdań to stawka jest już owiana tajemnicą.

Co wspominam najlepiej? Epizody. Przypudrują Ci nosek, przebiorą w garderobie, uczeszą włosy, powiesz ze dwa zdania (oczywiście kilka razy, bo duble) i czujesz się jak gwiazda a portfel staje się grubszy. Bardzo dobrze wspominam także pewną sobotę, gdy w studiu o 8:00 zjawiło się piętnastu statystów a reżyserowi zmieniła się koncepcja i na plan wpuszczono tylko czterech. Pozostałych jedenastu siedziało w bufecie do 13:00. Oczywiście stawka za dzień zdjęciowy obowiązywała wszystkich - zgodnie z umową wszyscy byli w tych godzinach dyspozycyjni :)

Jako ciekawostkę mogę podać, że warszawscy statyści zarabiają dużo więcej niż we Wrocławiu. Życzę więc sobie aby pod tym względem Wrocław dogonił Warszawę :)

wtorek, 25 września 2012

Oktoberfest

Od ponad 200 lat, na przełomie września i października hucznie obchodzone jest bawarskie święto piwa - Oktoberfest. W czasie festynu sprzedawane jest ponad... pięć milionów litrów trunku pitego w tradycyjnych litrowych kuflach!

Gdy w sierpniu padł pomysł wyjazdu do Monachium podszedłem do tego z dużym dystansem. Powód? Olbrzymie koszty. Cena noclegu w Monachium w czasie święta piwa to min. 40euro w hostelu i 100euro w hotelu za noc/os. Druga sprawa, że noclegi w przytoczonych cenach rezerwowane są z dużym wyprzedzeniem i w naszym wypadku, szukając noclegów w sierpniu, jedyne co było dostępne to noclegi za 700zł! Łatwo więc zauważyć, że koszt trzydniowego pobytu byłby porównywalny z tygodniowym wypoczynkiem w Egipcie w ofercie all-inclusive :)  Z pomocą przyszło nam pole campingowe, gdzie zapłaciliśmy 9euro za noc. Dzięki niesamowicie sprawnej komunikacji dojazd z centrum Monachium na nasze pole namiotowe trwał zaledwie 10-15minut. 3dniowy bilet umożliwiający do korzystania z całej komunikacji miejskiej kosztował 13euro - tak więc oprócz samego festiwalu zwiedziliśmy kawał miasta (Marienplatz, Allianz Arenę, muzeum BMW czy obóz koncentracyjny w Dachau). 

Co nas zaskoczyło? Kilkaset Australijczyków, którzy spędzając wakacje w Europie postanowili uczestniczyć w Oktoberfest i spać na "naszym" polu campingowym. Tak więc mnóstwo nowych znajomości, wymiana spostrzeżeń i po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że z życia trzeba korzystać maksymalnie jak się da! Oszczędzać, pracować ale nie zapominać o rozrywce, relaksie i relacjach z innymi ludźmi. Wszystko robić tak by być szczęśliwym! Następna planowana podróż? Narty w Austrii ale przez najbliższy czas - studia i praca :)

Kilka fotek z Monachium:







poniedziałek, 3 września 2012

Parmezan


"Parmezan (wł. parmigiano reggiano, grana) - ser twardy typu podpuszczkowego wytwarzany z krowiego mleka, pochodzący z północnych Włoch, z regionu Emilia-Romania. Produkowany w: Parmie, Reggio nell'Emilia i okolicach. Po raz pierwszy wyprodukowali go zakonnicy benedyktyńscy i cystersi (XI-XIII wiek)
Jeden z najbardziej znanych na świecie włoskich serów. Nadaje się do konsumpcji w zestawie serów, a także utarty jako dodatek smakowy i dekoracyjny do różnych dań (pizza, zapiekanka, spaghetti, zupa cebulowa, sos Mornay)." 
Wikipedia 
 
Jak to jest? Dwa dni temu wróciłem do mojego rodzinnego miasteczka (30 tys mieszkańców), wchodzę dziś do jednego z supermarketów (znana sieciówka i nie jest to Biedronka) i przy stoisku z wędlinami i serami proszę o kawałek parmezanu. Wtedy to cała kolejka spogląda na mnie pogardliwie - cały czas czuję na sobie wzrok tych ludzi - a sprzedawczyni uśmiecha się głupkowato i komentuje, że to nie ta "półka". Czy naprawdę Polaków nie stać na dobry ser, którym można posypać pizze czy spaghetti? Czy naprawdę nie możemy kupić sobie takiego kawałka za 20zł, który starczy na dość długo? Czy ktoś, kto kupuje parmezan musi być obrzydliwie bogaty (dokładnie tak się poczułem widząc wzrok tych ludzi)?

Wnioski jakie się nasuwają są proste. Nie będę odkrywczy ale poziom życia w Polsce jest minimalny. Nie stać nas na parmezan, nie stać nas na siłownię (tutaj jednak dochodzi jeszcze kwestia chęci). Wybieramy dania proste i ubogie w smaku. Zajadamy cały czas te same potrawy, popijamy piwem, siedzimy przed telewizorem, w wolnych chwilach wyciągamy grilla - jak już będzie nas stać jedziemy nad Bałtyk. Oto obraz Polaka - jakże nieeuropejski i zacofany. 
 

niedziela, 2 września 2012

Podsumowanie - sierpień

Wróciłem do domu - przedwczoraj. Wróciłem po 3 miesiącach spędzonych nad Bałtykiem, gdzie pracowałem jako ratownik wodny. Wróciłem bogatszy w nowe znajomości, super wspomnienia, nowe doświadczenia a także bogatszy w znaczeniu materialnym.

Przed miesiącem pisałem o projekcie "dziesięciozłotówka" - przez sierpień udało mi się zebrać aż 31 banknotów, co daje 310zł oszczędności. Czy odczułem odłożenie ponad 300zł przez miesiąc? Skądże. Bardziej trudne jest dla mnie wykonanie jednorazowego przelewu na konto oszczędnościowe (np. 10% dochodu). Wiem, że oszczędzanie i inwestowanie mają poprawić mój byt - mimo to, trudno mi zrobić jednorazowy przelew 200zł. Łatwiej oszczędzać dziesięciozłotówki i jak widać... korzystniej :)

310zł w dziesięciozłotówkach - moje sierpniowe oszczędności :)



Przez okres mojej pracy nad morzem inwestowałem także w numizmatykę - udało mi się kupić 4 srebrne monety o łącznej wartości 623,64zł.

Z serii "Polski Rok Obrzędowy":
1. Śmigus-dyngus 
2. Noc Świętojańska
3. Kolędnicy
oraz amerykańską srebrną monetę jednouncjową 





Co w najbliższym czasie? Budowa portalu turystycznego, dokończenie ebooka i Oktoberfest pod koniec września :)


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Projekt "dziesięciozłotówka"

Czytałem ostatnio o dość ciekawym pomyśle oszczędzania. Wszystko opiera się na banknotach dziesięciozłotowych i jest bardzo proste. Mówiąc krótko - za każdym razem, gdy będziesz miał w portfelu banknot o nominale 10zł (otrzymany jako reszta w sklepie, znaleziony na ulicy, prezent etc.) - odkładasz go.

Zanim zdecydowałem się wdrożyć plan w życie, przez kilka ostatnich dni analizowałem ilość otrzymywanych  "dziesiątek". Wbrew pozorom było ich mało. O wiele częściej jako resztę otrzymywałem dwudziestozłotówki czy piątaki. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy z moich dyszek odłoży się ciekawa sumka, którą uda się dobrze zainwestować. 

Zaczynam dziś. Sprawdzam portfel - dwa banknoty dziesięciozłotowe. Zobaczymy jak będzie dalej :)

niedziela, 29 lipca 2012

e-viaje na Facebooku

Napisałem już (a może dopiero) 15 stron e-booka, który przybliży wszystkim w jaki sposób można tanio podróżować. Dwie dyszki za lot do Paryża? Stówka za Maroko? Żaden problem. Publikacja ukaże się dopiero późną jesienią lecz już teraz zapraszam wszystkich do subskrypcji mojej strony na Facebooku "e-viaje.pl"

W postach na bieżąco ukazywać się będą naprawdę tanie połączenia oraz wskazówki dotyczące taniego podróżowania. Mnóstwo wartościowych informacji kompletnie za free - wystarczy polubić stronę :)

Mam także nowy cel. 1000 "lajków". Zapraszam wszystkich serdecznie.

czwartek, 26 lipca 2012

OLT Express: Nie zamierzamy ogłaszać bankructwa

Reklama z rozmachem, mnóstwo połączeń na trasach krajowych, komfort i cena biletu... 99zł. Zapowiadała się ogromna rewolucja na polskim niebie. Ogromna alternatywa dla PKP i konkurencja dla LOTu, który podobne połączenia oferował za 300zł. 

Niestety, w dniu wczorajszym, linie oficjalnie przyznały się do problemów finansowych, co przełoży się na zwiększenie cen biletów i likwidację części tras. Przewoźnik zakończył właśnie promocję, w której połowa miejsc w samolocie była dostępna za 99zł - odtąd cena ta obejmie tylko 30% miejsc. 

OLT Express pozbywa się także samolotów ATR, których eksploatacja nie była opłacalna a dodatkowo sprzedaż maszyn pokryje część długów. Wszystkie loty obsługiwać będzie Airbus 320.


Trasy, które na początku sierpnia zostaną zlikwidowane:

Bydgoszcz – Kraków – Bydgoszcz,
Gdańsk – Łódź – Gdańsk,
Gdańsk – Poznań – Gdańsk,
Gdańsk – Szczecin – Gdańsk,
Kraków – Poznań – Kraków,
Kraków – Szczecin – Kraków,
Kraków – Wrocław – Kraków,
Katowice – Poznań – Katowice,
Katowice – Rzeszów – Katowice,
Katowice – Szczecin – Katowice,
Łódź – Wrocław – Łódź,
Poznań – Szczecin – Poznań,
Poznań – Warszawa – Poznań,
Poznań – Wrocław – Poznań.

Z informacji wiadomo także, że najsłabszym połączeniem było Gdańsk-Szczecin a najlepszym Warszawa-Gdańsk.

środa, 25 lipca 2012

wybrzeże - Wrocław

Nie narzekam. Jestem cierpliwy i wyrozumiały. Wszystko ma jednak swoje granice! Nie da się logicznie wytłumaczyć, że na trasie Sławno-Poznań-Jarocin-Ostrów Wielkopolski-Wrocław-Sławno wszystkie (WSZYSTKIE!!!) pociągi miały opóźnienie!

W ubiegłym tygodniu musiałem zjawić się pilnie we Wrocławiu i postanowiłem skorzystać z PKP. Znajomy dowiózł mnie z Jarosławca do najbliższego dworca w Sławnie i się zaczęło... . Pierwotnie miałem jechać z przesiadką w Szczecinie. Niestety. Pociąg opóźniony 50 minut i... "opóźnienie może ulec zmianie". Trzeba było zmienić plany i trasę przejazdu. Największe opóźnienie było na trasie Jarocin - Ostrów Wlkp. - prawie 3 godziny!

Podsumowując. Przejazd PKP na trasie Sławno-Wrocław Główny trwał kilka godzin dłużej dłużej niż lot z Poznania do Los Angeles (takie drobne spostrzeżenie). Ciekawostką jest, że prezes PKP Jakub Karnowski zarabia miesięcznie 59 tysięcy złotych, zaś dwóch pozostałych członków zarządu 40 tysięcy. Gratuluję przedsiębiorczości.

sobota, 14 lipca 2012

numizmatyczna inwestycja

Odkąd pracuję nad morzem minął już ponad miesiąc (pisałem o tym wcześniej:  Ratownik wodny - praca na sezon). Muszę przyznać, że dokładnie takiej pracy szukałem i przypuszczam, że z trudem przyjdzie mi wrócić we wrześniu do domu. Obecnie jestem już po pierwszej wypłacie - 1600zł na rękę. Uwzględniając darmowe zakwaterowanie i mnóstwo pysznego jedzenia, myślę, że zarabiam dużo. W godzinach pracy, pilnując basenu, czytam prasę i uczę się angielskiego i hiszpańskiego - maksymalnie wykorzystuję czas. Po godzinach planowałem pisanie ebooka o tanim podróżowaniu jednak zazwyczaj wybieram spotkania przy piwku z nowymi znajomymi. Dotychczas napisałem 5 stron. Kiepsko.

Wcześniej zajmowałem się pomocą przy nagłaśnianiu imprez tanecznych i sam niekiedy też robiłem za DJ'a. Napisałem to w CV. Efekt? W hotelu, w którym pracuję, zaoferowano mi prowadzenie imprez dla nastolatków. Mimo, że nie zostało to dokładnie ustalone, liczę na uczciwy gest od pracodawcy w postaci premii :)

Co zrobiłem z pierwszą wypłatą? Część zainwestowałem. Od dawna na rynku numizmatycznym nastroje są kiepskie i myślę, że jest dobra okazja na zakupy. Kupiłem srebrną monetę kolekcjonerską "Śmigus-dyngus", która w 2008 roku kosztowała ponad 400zł. Ile zapłaciłem za nią dziś? 140zł! Okazja. Niski nakład, wartościowy kruszec a dodatkowo moneta wydana w ciekawej serii "Polski Rok Obrzędowy" i co dla mnie najważniejsze - jest śliczna. Perełka. Mam nadzieję, że w ciągu kilku lat wróci do swojej dawnej ceny. Dodatkowo kupiłem także srebrną monetę lokacyjną, ważącą 31,1g (1 uncja) - Fine Silver LIBERTY. W sumie wydałem 260zł. Boję się obecnie inwestycji w złoto - nie potrafię ocenić jego szans na wzrosty lub spadki dlatego zdecydowałem się powrócić do numizmatyki wierząc w opłacalność. 

Pozdrowienia z nad Bałtyku :)

środa, 27 czerwca 2012

Podniebna praca marzeń?

Brak tatuaży, szczupła sylwetka, miła aparycja i przede wszystkim płynny angielski. Oto najważniejsze wymagania, które stawia się kandydatom do pracy jako steward/stewardessa. Wynagrodzenie? Zazwyczaj składa się z dwóch części - pensji stałej i wynagrodzeniu zależnemu od liczby wylatanych godzin. W LOT na początek oferują 3 000zł, w firmach zagranicznych ok 5 000 - 6000zł.

Praca na tym stanowisku nie ogranicza się tylko po podawania kawy i ciastek. Steward/stewardessa muszą potrafić udzielić pierwszą pomoc, wiedzieć, w jaki sposób wyregulować ilość cukru we krwi u diabetyków a w tanich liniach lotniczych do ich zakresu obowiązków należy także utrzymywanie czystości na pokładzie samolotu.

Personel rejsu korzysta także z wielu dodatkowych, darmowych, przywilejów takich jak taksówki czy kilku gwiazdkowe hotele. W bardziej prestiżowych liniach w grę wchodzą także luksusowe mieszkania z dostępem do spa czy siłowni. Co jednak najważniejsze dla miłośników latania i podróży... darmowe bilety lub olbrzymie zniżki! Mam wujka, który przez 20 lat pracował w Kalifornii jako programista dla United Airlines... przez 20 lat na prawdę zwiedził cały świat! Weekendy na Florydzie, kolacje w Paryżu a zakupy w Londynie - dla mojego wujka, jego żony i dzieci bilety kompletnie za darmo (opłacali jedynie podatki). Zapomniałem dodać... często w klasie bussines! 

Podejrzewam, że w OLT Express warunki zatrudnienia mogą być na niższym poziomie ale zdobywa się doświadczenie a pracodawca gwarantuje przeszkolenie całej załogi więc po krótkiej przygodzie z OLT można próbować załapać się u innych przewoźników!






czwartek, 21 czerwca 2012

Pozytywnie i... CUBA

Miesiąc temu wyznaczyłem sobie cel - 1500wyświetleń/mies na moim blogu o inwestowaniu w monety (link do wpisu:  Blogi, ministrony - budowanie dochodu pasywnego ). Dziś, widząc pnący się w górę wykres liczby wyświetleń, jestem z siebie zadowolony. Także w wyszukiwarce zostało zindeksowanych kilka odpowiednich słów kluczowych - obecnie pracuję nad ich pozycjonowaniem. Jestem przekonany, że zgodnie z założeniem, najpóźniej we wrześniu minimalna, miesięczna liczba wyświetleń będzie równa 1500.

Kolejną pozytywną wiadomością jest email od wydawnictwa Złote Myśli, które  jest zainteresowane moją publikacją na temat taniego podróżowania. Pozostaje zatem wziąć się solidnie do pracy i rozpocząć pisanie ebooka. Gotowy, pełny tekst mam przesłać na początku września. Co z tego wyjdzie? Czy będę miał z tego jakieś zyski, jakiś dochód pasywny? Muszę przyznać, że właśnie na to liczę i chcę stworzyć materiał z wieloma praktycznymi informacjami, który zarazem będzie lekki do czytania. 

Co więcej? Kilka dni temu znalazłem MEGA PROMOCJĘ i udało mi się kupić bilety lotnicze w dwie strony  na... Kubę! Cena? 700 złotych! Musze przyznać, że była to decyzja całkowicie spontaniczna i nieprzemyślana. Rzuciłem wszystkie plany, jakie miałem na wrzesień i podjąłem decyzję o zarezerwowaniu biletów dosłownie w dwie minuty. 19 września wylatuję na 2 tygodnie do Hawany. Co przyniesie ta podróż i jak się potoczy? Sam jestem ciekaw.

czwartek, 14 czerwca 2012

Historia Adama

Wiele razy pisałem już o korzyściach, które otrzymujemy mając odpowiednie środki finansowe. Pisałem o możliwości podróżowania, poznawania nowych ludzi, luksusowych domach czy samochodach. Pisałem również o tym, że mając pieniądze jesteśmy uprzywilejowani w służbie zdrowia. Nie chcesz czekać kilka miesięcy aby dostać się do specjalisty? Potrzebujesz pieniędzy. Leki? Pieniądze. I tak w kółko. Doświadczyłem tego rok temu, gdy po powrocie ze snowboardu potrzebowałem szybkiej pomocy chirurga... troszkę to kosztowało ale dziś już nie ma śladu po urazie. Podobne przypadki występują także w mojej rodzinie, więc przypuszczam, że temat jest zrozumiały.

Kilka dni temu poznałem Adama, szefa kuchni hotelu, w którym obecnie pracujemy. Adam jest dzisiaj znanym i cenionym kucharzem, który równolegle prowadzi kilka nadmorskich hoteli oraz dwa duże obiekty w Warszawie. Współpracuje także z mediami oraz udziela różnych szkoleń. Nie pytałem się o jego zarobki ale na pewno są one kilkakrotnie wyższe od średniej krajowej. Stać go na dalekie podróże, najdroższe hotele i szeroko rozumiany luksus i komfort. Jednak kilka lat temu wszystko legło w gruzach. 

Mając 28 lat dowiedział się, że ma silny nowotwór. Polscy lekarze dawali mu co najwyżej dwa miesiące życia i z racji mocno rozwiniętego stadium nowotworu nie został zakwalifikowany na darmowe leczenie. lekarze wydali wyrok - ŚMIERĆ. Silna osobowość Adama kazała mu jednak walczyć. Znalazł on klinikę w Hamburgu, która podjęła się próby wyleczenia. Udało się. Rachunek? 140 tysięcy euro. Ponad pół miliona złotych. Gdyby nie jego majątek najprawdopodobniej od kilku lat byłby już dwa metry pod ziemią. 

Cała historia zakończyła się szczęśliwie i doskonale pokazuje, że mając pieniądze możemy żyć z poczuciem większego bezpieczeństwa. 

sobota, 9 czerwca 2012

Ratownik wodny - praca na sezon

Godzinka pociągiem do Poznania, kawa na nowym dworcu w Starbucksie (super sprawa! nowoczesny dworzec i moja ukochana sieć kawiarń) i po kolejnych 7 godzinach byłem już w Jarosławcu - małej nadmorskiej miejscowości, w której spędzę najbliższe 3 miesiące.

Kim jestem? Co tu robię? Po kolei. We wrześniu, po powrocie z Los Angeles, wziąłem się ostro za trenowanie pływania i w lutym rozpocząłem kurs na Młodszego Ratownika WOPR. W kwietniu miałem egzamin, wszystko poszło gładko, opłaciłem składki i stałem się licencjonowanym Młodszym Ratownikiem WOPR.

Tego samego dnia, w którym otrzymałem legitymację zacząłem poszukiwania pracy na sezon letni i muszę przyznać, że ofert było MNÓSTWO! Ludzie narzekają na brak pracy a ja mogłem przebierać w ofertach - wtedy dopiero zrozumiałem, że na rynku pracy liczą się przede wszystkim umiejętności i zaradność. Wysłałem ok. 10 CV do różnych pracodawców i już po 2 dniach byłem zatrudniony. Tak to właśnie wyglądało :)

Pracuję jako ratownik i konserwator basenu hotelowego. 8 godzin dziennie, w dni pochmurne/deszczowe mam wolne, za które mi płacą. Dodatkowo zakwaterowanie i wyśmienita kuchnia (szefem kuchni jest jeden z najlepszych kucharzy w Polsce). Do tego dochodzą nowe znajomości i niezapomniane emocje przy piwku w strefie kibica. 

Uważam, że własnie to się w życiu liczy. Trzeba mieć frajdę z tego, co się robi oraz gdzie i z kim się przebywa. 



Ciężka praca i brak rozrywek sprawiają, że będziesz cholernym nudziarzem, a twoja żona bogatą wdową.                                                                         
                                                                                          Edward Evan Evans-Pritchard    


Co ciekawe, kilkanaście minut temu przeczytałem wpis Alexa Barszczewskiego, coacha, który pisze o podwójnym wynagrodzeniu za pracę. Materialnym i emocjonalnym. Na blogu alexba.eu możemy przeczytać:

O ile większość ludzi zastanawia się nad tą materialną częścią zapłaty (i przeważnie jest z niej niezadowolona), o tyle moim zdaniem zbyt mało osób patrzy uważnie, jak wygląda ta “płaca” emocjonalna. A to przecież ta druga, o ile nasze najbardziej elementarne potrzeby fizyczne zostały zaspokojone, ma ogromny wpływ zarówno na jakość naszego życia w chwili obecnej, jak też jego perspektywy w przyszłości.


środa, 6 czerwca 2012

Maj - podsumowanie

Organizujecie imprezę taneczną, szukacie DJ'a i nagle okazuje się, że za obsługę muzyczną chce on kilka stówek. Czasami jest to 250zł a czasami 400zł - różnie bywa. Wtedy rozpoczyna się targowanie. Wiadomo każdy grosz się liczy a jak można zaoszczędzić to czemu nie?

A jak to wygląda z mojej strony? Podczas, gdy niektórzy moi znajomi przedstawiają mi wyliczenia, według których wychodzi, że zarabiam ponad 30zł/h - muszę powiedzieć, że niestety tak nie jest. Od kwoty, którą otrzymuję trzeba odjąć koszty dojazdu czy kontaktu z jubilatem i przede wszystkim... serwis sprzętu!

W zeszłym miesiącu u mojego serwisanta byłem wielokrotnie (tylko w ostatnim tygodniu odwiedziłem go 3 razy!) co niestety przełożyło się na spore wydatki. 420zł dokładnie tyle kosztowały mnie naprawy sprzętu. Jak to się przekłada na zarobki? Otóż prosty rachunek "na czysto" zamiast 750zł mam 330. Różnica spora.


W maju spłacalność moich pożyczek na kokos.pl była równa 100% więc postanowiłem zwiększyć kwotę inwestycji o 2000. Obecnie na kokosie mam zainwestowane lekko ponad 3000zł i jestem zadowolony ze stopy zwrotu.

W maju poświęciłem kilka godzin na wypromowanie mojego bloga Inwestowanie w monety - zgodnie z moim celem zmierzam do 1500/mies wyświetleń bloga. W maju liczba wyświetleń wyniosła 437 (wzrost o 11 względem kwietnia) i mam nadzieję, że zgodnie z tym, co napisałem wcześniej, cel zostanie zrealizowany do końca września :)

czwartek, 31 maja 2012

Do Berlina za... 15zł

Brak pieniędzy i brak znajomości języków obcych - dwie najpopularniejsze FIKCYJNE bariery, które usprawiedliwiają lenistwo a zarazem gwarantują brak fantastycznych wspomnień. Oba przekonania można łatwo obalić... i własnie wysłałem formularz do wydawnictwa Złote Myśli.

Chciałbym wydać ebooka, który byłby odpowiedzią dla osób szukających tanich możliwości podróżowania. Za kilka groszy da się zwiedzić kawałek świata a przede wszystkim zdobyć wspomnienia, poznać ciekawe osoby, zyskać nowe doświadczenie - są to według mnie najważniejsze wartości i są one w zasięgu ręki każdego z nas. Udało mi się już wielokrotnie podróżować za naprawdę niskie kwoty. Za przelot na trasie Wrocław-Mediolan-Wrocław zapłaciłem 61zł. Dokładnie tyle samo kosztował mnie przelot na trasie Poznań-Rzym-Poznań. Za 30dolarów leciałem z San Francisco do Los Angeles. 

Dziś kupiłem bilety, dla siebie i dwóch kumpli, z Poznania do Berlina, za... 45zł - po 15zł na głowę. Taniocha. Termin: 19 wrzesień. Teraz tylko znaleźć coś taniego na trasie Berlin-Monachium i 22 września wielkie otwarcie OKTOBERFEST! :)

Teraz czekam za pozytywną odpowiedzią z wydawnictwa i biorę się za pisanie. 

KORZYSTAĆ Z ŻYCIA I DZIAŁAĆ - tym chciałbym zakończyć dzisiejszy wpis :)

czwartek, 24 maja 2012

Bankowa rewolucja?

"Świat stale się zmienia, a Internet każdego dnia oferuje nam nowe rozwiązania. Nadeszła pora, by zmieniła się również bankowość."
Alior Bank postanawia zaskoczyć wszystkich, którzy korzystają z usług bankowych... ba! postanawia zaskoczyć wszystkich internautów. Dziś wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do szybkich przelewów, szybkiego zakładania lokat czy otwierania kont walutowych. Jeszcze kilka lat temu bankowość elektroniczna... no właśnie - raczkowała.  

Pora jednak na coś jeszcze bardziej INNOWACYJNEGO! Oto pojawia się Alior Sync - bank nowych możliwości i nowych rozwiązań. Zaciekawiony? Kliknij tutaj i odbierz swoje 100zł, nie przegap okazji i rusz w erę nowej bankowości, która tworzona jest przez wszystkich użytkowników. Ja już jestem po :)



poniedziałek, 14 maja 2012

Blogi, ministrony - budowanie dochodu pasywnego

Czytałem ostatnio wiele blogów o podobnej tematyce do mojego. Poszukiwałem inspiracji i pomysłów na inwestycje. Po przebrnięciu przez kilkadziesiąt mniej lub bardziej ciekawych blogów i przeczytaniu setek postów... w tym całym gąszczu informacji, pomysłów, marzeń można było znaleźć perełkę "Podsumowanie miesiąca", w którym autor bloga podsumowywał swoje poczynania.

Posty tego typu wskazywały, że coś się dzieje, że autor bloga faktycznie coś robi, że idzie w dobrym kierunku. Najbardziej zainteresowało mnie jednak zestawienie miesięcznych zysków. Konkretniej mówiąc - ich źródeł. Wielu z piszących jako główny dochód pasywny podawała... zyski z reklam. W wielu przypadkach były to kwoty dużo wyższe niż polska płaca minimalna. Piękna idea. Założyć bloga czy ministronę, wypromować, wrzucić reklamy i jazda. Super sprawa i okazuje się, że i kasa z tego może być niezła. Zapewne kosztuje to wiele trudu i wymaga odpowiedniej ilości czasu ale pasywny dochód w tym przypadku może trwać wiele lat - wiec... WARTO :)

Przyznam, że podjarałem się tym bardzo i ruszam do dzieła. Pierwszy krok - wypromować, dawno już założonego, bloga o numizmatyce "monety". Patrząc na statystyki, średnia ilość wyświetleń bloga miesięcznie to 360. Dodam, że te 360 wyświetleń miesięcznie wzięło się z kilku linków dodanych do sieci kilkanaście miesięcy temu... Mam dylemat, jaki cel sobie wyznaczyć? Ilość wyświetleń podwoić? A może od razu dać 3 600? Rzucam monetą. Orzeł- ambitne 3 000, reszka - 1 500. Reszka. 

Pora zatem do pracy. Cel - 1 500 wyświetleń bloga na miesiąc. 

poniedziałek, 7 maja 2012

O stolarzu, taboretach i...

Znalazłem filmik o pracy pewnego stolarza, który specjalizuje się w wyrobie taboretów. Polecam go wszystkim tym, którzy narzekają na swój los i którym brakuje chęci do działania. Myślę, że nie trzeba wielu słów: http://vimeo.com/23095780

niedziela, 6 maja 2012

Groupon + pomysł na latanie za free

Andrew Mason, wyluzowany chudzielec po studiach muzycznych w Chicago, w ciągu jednej nocy stworzył biznes najszybciej rozwijający się w Internecie i warty miliony. Pomysł banalny - powiązanie ze sobą sprzedających i kupujących. Dokładniej mówiąc, gratka dla poszukiwaczy okazji i firm chcących szybko sprzedać dużą ilość towaru. Tak powstał Groupon (link do polskiej wersji).

Wyjaśnię to na prostym przykładzie. Firma Adidas postanawia dać mega ofertę dla klientów sprzedając koszulki za połowę ceny. Zgłasza się do Groupona proponując wystawienie tysiąca sztuk koszulek z określonym rabatem. Groupon wstawia na swoją stronę ofertę Adidasa, która jest ważna przez określony czas np. 12 godzin. Po 12 godzinach sprzedaż jest zamykana. I co się okazuje? Że tysiąc koszulek znalazło nowych nabywców, którzy cieszą się z okazji a Adidas cieszy się z szybkiego i dużego zysku :)

Trzeba jednak przyznać, że w większości przypadków są to firmy małe, które oferując produkty po dużo niższych cenach robią sobie doskonałą akcję promocyjną. 

Gdy w marcu niewielki aeroklub z Bedford w Massachusets zaproponował lekcje latania helikopterem dla początkujących w cenie 69 dol. zamiast 225, ofertę zamknięto o godz. 11 z 2,5 tys. chętnych. Klub spodziewał się maksymalnie 200. „Wiedziałem, że mamy problem, gdy zobaczyłem 30 zgłoszeń chwilę po otrzymaniu maila od serwisu” - wspomina Philip Greenspun, instruktor z East Coast Aero Club. „To nieprawdopodobnie potężna reklama”. (www.forbes.pl) 

Dziś przeglądając groupona znalazłem bardzo interesującą ofertę z kartami kredytowymi Wizz Air Citibanku. Co je wyróżnia? Płacąc ta kartą zbieramy punkty, za które możemy kupowac bilety lotnicze na stronie Wizz Air. Każde wydane 5zł za pomocą karty to 1 punkt. 10 punktów obniża nam cenę biletów lotniczych o złotówkę. Robiąc zakupy i wydając miesięcznie np. 400zł uzbieramy 80 punktów w miesiącu  (960 na rok). Dodatkowo... rezerwując bilety na stronie Wizz Air płacąc ta kartą nie ponosimy dodatkowych opłat i UWAGA! Na dzień dobry dostajecie 300zł w prezencie (trzeba najpierw spełnić kilka warunków -szczegóły na stronie oferty). Tak więc wypełniasz wniosek, dostajesz kartę, 3 stówki w prezencie i latem możesz sobie za darmo polecieć do jakiejś Barcelony, Paryża, Londynu, Rzymu. Mega oferta! :)

Mankament? Opłata miesięczna. 8zł - nie wiele, ale jest. Przemyśl sobie ofertę i zdecyduj. Ja kupiłem. Świat jest piękny i warto go zwiedzać a jak nadarza się okazja na zdobywanie punktów, które możemy zamieniać na bilety lotnicze to why not? ;)

Kolejna sprawa, że karta ma 54dniowy nieoprocentowany kredyt nawet do 50 000zł. Można więc zakładać lokaty miesięczne po czym zwracać kredyt. Odsetki na pewno wystarczą na spłatę 8zł a i zostanie coś pewnie :) Kombinujcie!


poniedziałek, 23 kwietnia 2012

3,5zł za godzinę? Paranoja!


Mówi się, że Polacy lubią narzekać. W przypadku naszych zarobków narzekanie to jest jak najbardziej uzasadnione. Płaca minimalna uderza w godność człowieka a mimo to są osoby, które są gotowe pracować za mniej niż 1100zł (określenie "chętnie podejmą pracę" byłoby raczej niestosowne dlatego użyłem "są gotowe pracować").


Niedawno portal wspolczesna.pl  przeprowadził eksperyment.
Zamieściliśmy trzy ogłoszenia. Najpierw poszukiwaliśmy osoby, która pracowałaby w restauracji na zmywaku. Oferta netto – 5zł/h czyli około 800 zł miesięcznie. Już po 20 minutach od dodania ogłoszenia, otrzymaliśmy 40 CV. W ciągu 24 godzin na naszej skrzynce mailowej znalazło się 150 podań o pracę. 

Co więcej. 
Wiedzieliśmy już, że za 5 zł na godzinę znajdziemy pracowników na pęczki. Ale czy ktoś zechce pracować za mniej niż 1 euro na godzinę? Stawka dla niekaranego ochroniarza z doświadczeniem – 3,5 zł. W ciągu doby dostaliśmy 25 CV, wśród nich kilka nadesłanych przez kobiety. Zgłaszali się zarówno studenci, mężczyźni w średnim wieku, jak i osoby po 50.  
– Czy 3,5 zł to mało? Poszłabym do pracy nawet za dwa złote, bo za coś żyć muszę. Nie mam nic, a trawy jeść nie będę – opowiada Monika. 

Dwa lata temu w Darłowie doszło do ostrego konfliktu pomiędzy ratownikami wodnymi a urzędem gminy. Powód? Godzina pracy ratowników została wyceniona na 3,5zł! Przypominam, że 3,5zł za godzinę dla osoby, która bierze na siebie odpowiedzialność za kąpiących się, która musi być w dobrej kondycji fizycznej, która musiała przejść różne kursy i szkolenia, co również wiąże się z opłatami. 

Wydawać by się mogło... idź na studia, wykształć się. Blef jakich mało. Jest wiele przypadków osób, które po 5ciu latach studiowania na politechnice zarabiają 1500zł a osoba po zawodówce z ukończonym kursem operatora wózka widłowego... 2500zł.

To wszystko pokazuje, że system zawodzi. Ludzie nie mają pojęcia, jak operować finansami, jak rozwijać swoje zainteresowania by uczynić je źródłem swojego dochodu. Uczą w szkołach o jakiś włóknach mięśniowych, o jakiś pędach fotonu... a o życiu człowiek nie ma pojęcia. 

czwartek, 19 kwietnia 2012

Nowa inwestycja - kokos.pl

Na kokos.pl zarejestrowałem się już kilkanaście miesięcy temu i... nic. Dlaczego? Bo weryfikacja konta kosztowała wtedy ok. 30-40zł. Postanowiłem, że to nie dla mnie. Wylogowałem się więc i zapomniałem o wszystkim.

Wczoraj jednak ponownie trafiłem na tę stronę i ku mojemu zdziwieniu weryfikacja kosztuje już tylko 5zł - jak hot-dog na Orlenie. Więc co mi tam. Poprosiłem o przypomnienie hasła do mojego starego konta, zalogowałem się, wpłaciłem piątaka i mam w pełni aktywne konto.

Ba! Powiem więcej. Bardzo spodobała mi się idea pożyczania pieniędzy przez internet dla konkretnych osób, które potrzebują pieniędzy w konkretnym celu. Sprawdziłem oprocentowanie, jakie pożyczkobiorcy oferują pożyczkodawcom i jestem w szoku. W większości przypadków wynosi ono 20-24% w skali roku. Jest to niemal trzykrotnie więcej niż oferują nam lokaty bankowe. 

Postanowiłem od razu zainwestować tysiąc złotych lokując je w 5 pożyczkach (1x500zł, 1x250zł, 2x100zł, 1x50zł). Co będzie dalej zobaczymy. Zapowiada się obiecująco. 

Ktoś z Was miał przygodę z kokosem? Jesteście zadowoleni z inwestycji? Co myślicie o tym serwisie i sposobie inwestowania? Byłbym wdzięczny za krótki komentarz.

Pozdrawiam serdecznie,
Dawid Pisarski

sobota, 7 kwietnia 2012

Aktualizacja portfela

Jeśli chcesz do czegoś dojść musisz mieć to cały czas na uwadze. Nie możesz odpuszczać! Zrobiłem kilka miesięcy przerwy i BUM! Jestem ponad 1000zł w plecy. Wartość moich aktywów i środków na koncie wynosi obecnie lekko ponad osiem stów.

Co się stało? Oczywiście podkradłem troszkę gotówki na dwukrotny wyjazd do Włoch, wizyty na siłowni czy saunie. Mówiąc krótko, pieniądze, które były podstawą do mojej przyszłej niezależności finansowej zostały przeze mnie skonsumowane.

Czy żałuję? Hmm... biorąc pod uwagę, że spędziłem weekend w Mediolanie za 200zł a trzy miesiące później leciałem do Rzymu płacąc 61zł za bilet w obie strony? Dodając do tego kilkadziesiąt godzin na siłowni i w saunie, gdzie 90stopni rozgrzewało mnie w mroźną zimę? Oczywiście nie żałuję.

Powiem więcej. Dostałem cenną lekcję. Nauczyłem się,  że moje postępowanie było złe. Odkładanie pieniędzy jest dobre w bardzo długiej perspektywie. Zanim odsetki zaczną być zadowalającymi kwotami może minąć kilkanaście lat. Pomyśl ile w tym czasie tracisz! Ile przygód, radości... ile wspomnień! Co z tego, że za 20 lat Twój dochód pasywny będzie wynosił 1000zł? Dzień dzisiejszy minie. 

Czy nie lepiej osiągnąć taki dochód już dziś? Czy nie lepiej cieszyć się kasą póki masz wiele możliwości jej wydawania?? Zatem do roboty! Inwestujmy, budujmy kapitał, weźmy się do pracy! Model odkładania pieniędzy został przeze mnie przetestowany i mówiąc wprost jest do DUP* !!!

środa, 21 marca 2012

Samolotem czy Pociągiem?

Jesteśmy obecnie świadkami bitwy o polskie niebo! Pojawiają się połączenia międzymiastowe już za 50zł! Dotychczasowy monopolista, Eurolot, odpowiada cenowo na ofertę konkurenta OLT Express. Wszystko to z korzyścią dla Polaków!

W Stanach Zjednoczonych byłem w kompletnym szoku, kiedy widziałem olbrzymie tłumy na lotniskach. Ludzie w różnym wieku, reprezentujący różne stany społeczne byli dosłownie wszędzie... latali z miasta do miasta. Jeżeli ktoś w USA musi się dostać do miasta oddalonego o np. 300km to najzwyczajniej szuka rejsu, bookuje bilet i leci! Proste.

Tymczasem w Polsce mieliśmy Eurolot, który jako jedyny gracz na rynku lotów krajowych dyktował horrendalnie wysokie ceny! Z Krakowa do Warszawy nawet za 300zł w jedną stronę (sic!) . Podobnie było na innych trasach...

Ludzie wybierali więc kolej, autokary... samoloty zaś latały prawie puste a należy wiedzieć, że najbardziej nieopłacalny dla linii lotniczych jest transport powietrza. Ceny jednak nie spadały.

Sytuacja zmieniła się kilka tygodni temu, gdy na rynek wszedł nowy gracz "OLT Express". Pojawiła się normalna cena 99 zł za lot. Eurrolot odpowiedział ceną 67 zł (jak widać jednak się da zejść z 300 do 67 zł). OLT wprowadził wiec bilety dla młodych oraz dla seniorów w cenie... 50zł.

Da się? Potrzebna jest tylko konkurencja. Wszystko to z korzyścią dla klienta. Więcej nowych połączeń i duuuużo niższe ceny. Wszystko zmierza w dobrą stronę ale jesteśmy dopiero na początku drogi by nadgonić zachód. Jeszcze kilkanaście lat.

poniedziałek, 19 marca 2012

Działania ciąg dalszy

Witam wszystkich po dłuższej przerwie :)

Prześledziłem właśnie ruch na blogu podczas mojej nieobecności i jestem zaskoczony... POZYTYWNIE! To naprawdę wspaniałe, że kiedy ja pochłonięty byłem w załatwianiu różnych spraw i postanowiłem odstawić projekt "pierwszy milion"... na blogu codziennie był ruch!

Innymi słowy... codziennie ktoś czerpał inspiracje, podnosił swoją wiedzę finansową, być może także zdecydował się wprowadzić zmiany w swoje życie. Być może dostał pozytywnego kopa do pracy dzięki moim wpisom.

To wszystko pokazuje wartość naszych czynów. Być może dzięki tej stronie udało mi się zmienić kogoś życie. Tego akurat nie wiem. Wiem jednak, że trzeba działać - TYLKO Z DZIAŁANIA SĄ EFEKTY!

Jeśli zaś chodzi o mój "pierwszy milion" to muszę w najbliższych dniach sprawdzić wartość monet, w które zainwestowałem, zobaczyć ile pieniędzy jest na specjalnym koncie i dokonać aktualizacji moich środków (obecne 1 487,85zł jest nieaktualne).


Co więcej? Kilka tygodni temu założyłem stronę dla miłośników podróży: www.e-viaje.pl
Mówi się, że aby zarabiać duże pieniądze nie pracując - należy robić to, co sie lubi. Moją pasją są podróże. Pisanie i wyszukiwanie artykułów na e-viaje.pl sprawia mi dużo przyjemności, mam też kilka pomysłów na rozwiniecie witryny. Frajda jest. Czy będą pieniądze? Muszę przyznać, że w tym momencie nie jest to dla mnie najważniejsze. Gromadzę aktualnie czytelników i reklamuję witrynę, ponieważ trzeba mieć jakiś odbiorców. Co potem? Zobaczymy jaki ruch będzie :)