Mówi się, że Polacy lubią narzekać. W przypadku naszych zarobków narzekanie to jest jak najbardziej uzasadnione. Płaca minimalna uderza w godność człowieka a mimo to są osoby, które są gotowe pracować za mniej niż 1100zł (określenie "chętnie podejmą pracę" byłoby raczej niestosowne dlatego użyłem "są gotowe pracować").
Niedawno portal wspolczesna.pl przeprowadził eksperyment.
Zamieściliśmy trzy ogłoszenia. Najpierw poszukiwaliśmy osoby, która pracowałaby w restauracji na zmywaku. Oferta netto – 5zł/h czyli około 800 zł miesięcznie. Już po 20 minutach od dodania ogłoszenia, otrzymaliśmy 40 CV. W ciągu 24 godzin na naszej skrzynce mailowej znalazło się 150 podań o pracę.
Co więcej.
Wiedzieliśmy już, że za 5 zł na godzinę znajdziemy pracowników na pęczki. Ale czy ktoś zechce pracować za mniej niż 1 euro na godzinę? Stawka dla niekaranego ochroniarza z doświadczeniem – 3,5 zł. W ciągu doby dostaliśmy 25 CV, wśród nich kilka nadesłanych przez kobiety. Zgłaszali się zarówno studenci, mężczyźni w średnim wieku, jak i osoby po 50.
– Czy 3,5 zł to mało? Poszłabym do pracy nawet za dwa złote, bo za coś żyć muszę. Nie mam nic, a trawy jeść nie będę – opowiada Monika.
Dwa lata temu w Darłowie doszło do ostrego konfliktu pomiędzy ratownikami wodnymi a urzędem gminy. Powód? Godzina pracy ratowników została wyceniona na 3,5zł! Przypominam, że 3,5zł za godzinę dla osoby, która bierze na siebie odpowiedzialność za kąpiących się, która musi być w dobrej kondycji fizycznej, która musiała przejść różne kursy i szkolenia, co również wiąże się z opłatami.
Wydawać by się mogło... idź na studia, wykształć się. Blef jakich mało. Jest wiele przypadków osób, które po 5ciu latach studiowania na politechnice zarabiają 1500zł a osoba po zawodówce z ukończonym kursem operatora wózka widłowego... 2500zł.
To wszystko pokazuje, że system zawodzi. Ludzie nie mają pojęcia, jak operować finansami, jak rozwijać swoje zainteresowania by uczynić je źródłem swojego dochodu. Uczą w szkołach o jakiś włóknach mięśniowych, o jakiś pędach fotonu... a o życiu człowiek nie ma pojęcia.
I człowieka nieraz szlag trafia, kiedy uświadamia sobie jaki przychód zapewnia swojemu szefowi a ile z tego otrzymuje... w przykładzie akurat wynagrodzenie nie jest bezpośrednio powiązane, ale im więcej człowiek o tym wszystkim wie, tym bardziej ciśnienie rośnie.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że pracodawcy to wykorzystują, bo przecież jak nie ty to na twoje miejsce czeka 100 kandydatów. A potem się dziwią, że taka rotacja w firmie. Z drugiej strony pracownik to przecież tylko "narzędzie" do osiągania zysków (jak to określił pewien właściciel firmy). ;)
OdpowiedzUsuń